poniedziałek, 14 października 2013

rozedrgane cząsteczki szczęścia




Dokąd zmierzam, przeistaczając się w kogoś kim nie jestem? Dokąd zmierzam, łaknąc na nowo każdego jego uśmiechu i każdego jego kontaktu… Chyba postradałam zmysły. Nic nie czuję.
 
Wróciłam z Mazur w piątkowe popołudnie. Przez głupią pomyłkę minęliśmy się na dworcach, ale sam gest, że chciałeś po mnie wyjść na dworzec i wyszedłeś, rozczulił mnie bardzo.
Potem spotkała mnie kolejna niespodzianka, nowy lokator, nasz dobry znajomy mieszka z nami tymczasowo. Dziś zrobiło się jeszcze tłoczniej, siostra mojej współlokatorki, również do nas przyjechała mieszkać przez miesiąc…
 
Olek w piątkowe popołudnie przyjechał jak zwykle, „na fajka”, zawiózł mnie na pocztę, odebrałam książki, które przyszły do recenzji. Potem spotkałam się z Tobą, pokazałeś mi to, co Cię teraz absorbuje i doszłam do wniosku, że ja, swoją osobą nie mogę Ci w tym przeszkadzać, ani rozpraszać. Kolejne długie czekanie przede mną, skropione litrem słonej cieszy…
 
Wczorajsza kawa z moją Karoliną, długie godziny pogaduch, już dawno, cholernie dawno nie miałam sposobności, by tak po prostu porozmawiać z przyjaciółką. Potem impreza u Juliana i Jonasza, poznałam kolejnych sympatycznych ludzi. Nie ma to jak wygłupiać się całą noc i jeść po 00:00 w Mac’u, który jest niemalże na przeciwko mieszkania chłopaków.
 
A dzisiaj? Zdjęcia z Olą i Julią, cosplay’owe. Urocze dziewczyny, bardzo sympatyczne i piękny Park Szczytnicki jesienią. Ten park wygląda wówczas tak pięknie… Dzięki niemu zauważa się prawdziwe piękno jesieni… a potem Fantasy Expo, na którym poznałam kolejnych nowych ludzi, osoby związane z konwentami, znajomych mojej przyjaciółki Joasi, kolejny przypadek sprawił, że poznałam brata mojego kumpla ze studiów. Świat jest taki malutki. Maluteńki.
 
Padam na pyszczek, wróciłam do mieszkania po 22:00, obrobiłam zdjęcia. Jutro zdjęcia z Julianem. W końcu. Załatwianie paru ważnych spraw.
 
Czas jedynym moim sprzymierzeńcem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz