Siedziałaś
naprzeciwko. Pociąg zaczął ruszać, a ty spytałaś przerażona czy to na
pewno pociąg do Olsztyna. Była 7:03, kiwam, tak to ten. Uspokajasz się, a
twoje blond włosy opadają ci na policzek. Jesteś studentką, wyciągasz
opasły wydruk i przez chwilę czytasz. W pociągu panuje miły chłód, zima w
tym roku dopisała na święta. Biały puch sypie w okno. Już sama nie wiem
kiedy zasypiam. W przedziale ścisk, wszystkie miejsca zajęte, a ja
czuję nierealność sytuacji.
Pasażerowie przyzwyczajają się do siebie,
do tej tymczasowej korelacji istnień. Jest rudowłosa dziewczyna z
kotem, którego w mglistym poranku nie widać prawie w ogóle, tylko
połyskujące zielone oczy migocą w półmroku. Przeszywa mnie dreszcz i
niemy krzyk więźnie mi w gardle. Nie chcę myśleć, że jesteś tak daleko, a
przed chwilą byłeś przy mnie, obok mnie, ze mną. Do oczu cisną się
słone zły. Tłumie je, zamykam ponownie, nie potrzebuję litości w oczach
innych. Rozmowy prowadzone tak sennie po dłuższej chwili milkną. Tylko
miarowy stukot kół pociągu jednostajnie obwieszcza, czy może raczej
przypomina, że posuwamy się naprzód. Wiercisz się niespokojna, czymś
zmartwiona? Czytasz przez chwilę, potem dzwonisz, nie słyszę co mówisz
zza plastikowej bariery słuchawek. Widzę jednak zmarszczki pojawiające
się na twoim czole, chcę spytać czy coś się dzieje, jednak w duchu
upominam się, że w końcu się nie znamy, nie powinno mnie to interesować.
Zamykam się w sobie. Gasnę. Rozmyślam jak trudno żyć w tym świecie, jak
trudno dwóm osobom poszukać u innych pomocy, zwłaszcza u obcych osób.
Przypomina mi się starszy pan, który z chęcią pomógł mi z bagażem, jego
uśmiech, łagodny uśmiech dziadka, którego nigdy nie miałam, nie było mi
dane poznać. Już tak wiele godzin minęło. Budzi mnie kontrola biletów.
Ukradkiem przemykasz do toalety. Wracasz, oczy masz zaszklone. Błękit
Twoich oczu ciemnieje. To koniec, prawda? Z niedowierzaniem patrzysz na
mnie i wiem, że chciałabyś opowiedzieć historię, co się właściwie
zdarzyło. Nie masz jednak odwagi; strofujesz się w myślach, umykasz.
Patrzysz na morze śniegu, przymykasz powieki. Okno przedziału po raz
kolejny otworzyło się bezszelestnie. Wdychamy mroźne powietrze. Ludzie
zmieniają się w przedziale. Korowód ludzkich istnień. Ty jedziesz do
końca. 9 długich godzin.
Dziewczyna obok mnie czyta. Już nawet nie pamiętam tytułu powieści, autorem był Terry Pratchett. Zauważam, że słucha ciągle jednej piosenki HIM, Resurection,
jak dziwny przypadek może połączyć dwoje ludzi, trzeba tylko chwycić
los za ogon i podjąć decyzję. Czyż nie z tego składa się życie? Z
decyzji, które musimy codziennie podjąć?
Mija ostatnia godzina podróży, przedział
powoli się opróżnia, stacja Olsztyn Zachodni, zbieramy się obie. Widzę
dziwny strach w Twoich oczach, pytasz znowu czy teraz będziesz musiała
wysiąść. Jesteś sama z tym wszystkim. Musisz sobie poradzić ze
wszystkim. Poukładać świat na nowo. Mięśnie bolą od niewygodnej pozycji,
pociąg staje z charakterystycznym piskiem. Powoli unosi mnie fala
ludzi. Widzę znajome kształty, wspomnienia z dzieciństwa zalewają mi
myśli. Nieznajoma znika i już nigdy nie powiem, jak bliską była mi
towarzyszką w naszym niemym cierpieniu. Towarzyszko podróży, zakończyć
coś musiałaś w swoim życiu, ja coś rozpoczynam. Spotkanie na rozstaju
dróg, których nikt nie planował?
1. Źródło zdjęcia jako ikony wpisu: Wikipedia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz