poniedziałek, 8 lutego 2010

Szeroko zamknięty świat





Siedziałaś naprzeciwko. Pociąg zaczął ruszać, a ty spytałaś przerażona czy to na pewno pociąg do Olsztyna. Była 7:03, kiwam, tak to ten. Uspokajasz się, a twoje blond włosy opadają ci na policzek. Jesteś studentką, wyciągasz opasły wydruk i przez chwilę czytasz. W pociągu panuje miły chłód, zima w tym roku dopisała na święta. Biały puch sypie w okno. Już sama nie wiem kiedy zasypiam. W przedziale ścisk, wszystkie miejsca zajęte, a ja czuję nierealność sytuacji.

Pasażerowie przyzwyczajają się do siebie, do tej tymczasowej korelacji istnień. Jest rudowłosa dziewczyna z kotem, którego w mglistym poranku nie widać prawie w ogóle, tylko połyskujące zielone oczy migocą w półmroku. Przeszywa mnie dreszcz i niemy krzyk więźnie mi w gardle. Nie chcę myśleć, że jesteś tak daleko, a przed chwilą byłeś przy mnie, obok mnie, ze mną. Do oczu cisną się słone zły. Tłumie je, zamykam ponownie, nie potrzebuję litości w oczach innych. Rozmowy prowadzone tak sennie po dłuższej chwili milkną. Tylko miarowy stukot kół pociągu jednostajnie obwieszcza, czy może raczej przypomina, że posuwamy się naprzód. Wiercisz się niespokojna, czymś zmartwiona? Czytasz przez chwilę, potem dzwonisz, nie słyszę co mówisz zza plastikowej bariery słuchawek. Widzę jednak zmarszczki pojawiające się na twoim czole, chcę spytać czy coś się dzieje, jednak w duchu upominam się, że w końcu się nie znamy, nie powinno mnie to interesować. Zamykam się w sobie. Gasnę. Rozmyślam jak trudno żyć w tym świecie, jak trudno dwóm osobom poszukać u innych pomocy, zwłaszcza u obcych osób. Przypomina mi się starszy pan, który z chęcią pomógł mi z bagażem, jego uśmiech, łagodny uśmiech dziadka, którego nigdy nie miałam, nie było mi dane poznać. Już tak wiele godzin minęło. Budzi mnie kontrola biletów. Ukradkiem przemykasz do toalety. Wracasz, oczy masz zaszklone. Błękit Twoich oczu ciemnieje. To koniec, prawda? Z niedowierzaniem patrzysz na mnie i wiem, że chciałabyś opowiedzieć historię, co się właściwie zdarzyło. Nie masz jednak odwagi; strofujesz się w myślach, umykasz. Patrzysz na morze śniegu, przymykasz powieki. Okno przedziału po raz kolejny otworzyło się bezszelestnie. Wdychamy mroźne powietrze. Ludzie zmieniają się w przedziale. Korowód ludzkich istnień. Ty jedziesz do końca. 9 długich godzin.

Dziewczyna obok mnie czyta. Już nawet nie pamiętam tytułu powieści, autorem był Terry Pratchett. Zauważam, że słucha ciągle jednej piosenki HIM, Resurection, jak dziwny przypadek może połączyć dwoje ludzi, trzeba tylko chwycić los za ogon i podjąć decyzję. Czyż nie z tego składa się życie? Z decyzji, które musimy codziennie podjąć?

Mija ostatnia godzina podróży, przedział powoli się opróżnia, stacja Olsztyn Zachodni, zbieramy się obie. Widzę dziwny strach w Twoich oczach, pytasz znowu czy teraz będziesz musiała wysiąść. Jesteś sama z tym wszystkim. Musisz sobie poradzić ze wszystkim. Poukładać świat na nowo. Mięśnie bolą od niewygodnej pozycji, pociąg staje z charakterystycznym piskiem. Powoli unosi mnie fala ludzi. Widzę znajome kształty, wspomnienia z dzieciństwa zalewają mi myśli. Nieznajoma znika i już nigdy nie powiem, jak bliską była mi towarzyszką w naszym niemym cierpieniu. Towarzyszko podróży, zakończyć coś musiałaś w swoim życiu, ja coś rozpoczynam. Spotkanie na rozstaju dróg, których nikt nie planował?



 1. Źródło zdjęcia jako ikony wpisu: Wikipedia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz