Miarowy szum miasta przerwany przez
jazgot muzyki płynącej z nadjeżdżającego vana. Stęskniona przytulam
papieros do ust. Dym barwi nocne niebo kurzem moich myśli. Z ręką na
sercu jestem zastępem zlodowaciałych atomów. Kreską budującą nowe życie.
Oddechem, którego nigdy nie było.
Witam Ciebie, czytelniku. Przypadkowy
gościu w molochu moich myśli. Skąpanej ciszą blaskiem. Od-blaskiem moich
pragnień, refleksji. Koncentratem mojej kobiecej mentalności. Nie
dowiesz się zbyt wiele, być może stracisz czas, próbując zrozumieć. To
tylko grafomańskie wybryki młodej kobiety. Kobiety żyjącej w stolicy
dolnego śląska. Kobiety zbyt wrażliwej, by nanieść na ten pejzaż
odrobinę własnej klarownej myśli. Wszystko metaforą. Wszystko bezsensem.
Obserwuję świat, miętoląc oczy zapachem
traw, zeschłych liści, karmiąc usta cudzym słowem. Jestem bańką,
wyrysowaną postacią na piasku. Nikłą, kruszejącą. Zimną.
Nostalgicznie słuchającą ciągle tych samych piosenek. Rwącą czas. By czuć, by istnieć, by żyć. Chociaż tą chwilę.
Przyjacielu – czytelniku, witaj. Solą i
chlebem, wódką i niebem Cię witam. Rozgość się jeśliś odważny. Rozgość
się, jeśli czujesz, gdzieś pośród tkanek jak ja. Witaj. Bądź.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz