Świadomie wydrążyłam w powierzchniowej
warstwie swojej duszy, bruzdy. Spękane usta, bolą. Wypełnione słowami,
których nigdy nie wypowiem. Palące poczucie winy. Zniszczone marzenia.
Pogubione cele. Objętość mojego własnego zagubienia z każdym dniem
zaczyna się powiększać. Związuje je przyrzeczeniami i obietnicami,
których nie wypełnię. Zbieram siebie z podłogi każdego dnia. Zbyt
zatraciłam się, nie potrafię odnaleźć wspólnego mianownika. Jestem
otoczona polem, którego nikt nie chce zrozumieć.
Potrzebuję przytulenia, zapewnienia, kopa w dupsko. Wszystkiego naraz.
Motywacja do działania, potrzebna od zaraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz