Otulona polaryzującą poduszką z mgły,
spoglądam w Twoje oczy. Złote refleksy sztucznego światła latarni
miejskich, malują dziwne wzory na naszych twarzach. Cień przebiegający
tak szybko i cicho jak kot, wnika w moje serce. Tak bardzo należę do
Ciebie. Każdy pierwiastek mojej duszy i mojego ciała, łaknie Twojej
obecności. Jesteś powietrzem, jesteś radością, jesteś smutkiem i
zwątpieniem. Łączysz w sobie tak wiele emocji, czasem tych
nieokreślonych. Pragnę czuć Twoje ciepło zawsze… Naiwna kobieta, marząca o rzeczach, których, być może nigdy nie osiągnie.
Kolorowe paciorki słodki słów zdobią
moje źrenice. Słowa pękają, rozdwajają się, zmieniają stan skupienia.
Jesteś pograniczem miłości i nienawiści, przyjaźni i stawania się sobie
całkowicie obcymi jednostkami.
Nie potrafię, nie potrafię… a trwa to już pół roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz