Jestem chyba przeklęta.
Zatruwam swój własny świat smutkiem, łaknę jego zagłady. Zbyt dużo
myśli, zbyt dużo udawania, zbyt dużo czucia… Pragnęłam Cię, kocham Cię,
ale wiem, że to bezcelowe. Bezsensowne. Nie potrafię zebrać myśli.
Przełyk pali, słone słowa podrażniają tkankę. Jesteś jedyną osobą, która
mogłaby wypełnić pustkę w moim życiu. Niestety, na próżno mieć
nadzieję. Pożegnam się z nią, pożegnam się z uczuciem. Zamknę wszystko w
szkatułce, nie chcę pozwolić sobie na zniszczenie tej przyjaźni…
Najchętniej
wyjechałabym do miejsca, gdzie mogłabym pobyć sama wśród piękna natury.
Sama ze sobą i swoimi myślami. Sama ze swoim stanem ducha. Sama, by
przywyknąć do tej myśli.
Zbyt
ciężko mi psychicznie. Postradałam myśli, zgubiłam zmysły. Tylko oczy
ciągle krwawią tamowaną krwią. Szept przeczuć cichnie. Naiwna byłam. Nic
nigdy nie jest takie piękne jak w bajce, jak w książkach czy filmach.
Przywyknij do tego kobieto, wreszcie!
Uratuj mnie
połóż ciepłą dłoń
niech twój dotyk ukoi
rozsupłane słowa
Uratuj mnie
zaplącz na nowo
krzyż moich własnych win
Uratuj mnie
niknącą w oddali
machinę czasu
Uratuj mnie
nie mówiąc nic
[21.10.2013 r., poniedziałek, 23:37]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz