Staram się znaleźć w sobie coś w
rodzaju ochronnika, będącego namiastką stabilizacji w moim życiu. Jakie
to niesamowite. Wystarczyło kilka godzin, by mój mozolnie budowany
dystans do Twojej osoby, poszedł się… kochać. Nie potrafię zliczyć ile
było już takich wahań. Nawet nie wiesz, jakie to wszystko bywa trudne. „Musimy sobie wszystko powiedzieć…”,
tylko kiedy mój drogi? Ciągłe nawarstwianie się naszych problemów,
wszystko to sprawia, że jesteśmy sobie bliżsi, ale jednocześnie dalsi.
Zaczynam mieć już dość.
Nie dość Ciebie, tylko tych piekących łez w
chwilach słabości i tego bólu, gdy muszę się z Tobą żegnać. Smutku, gdy
wiem, że znowu zasnę sama, otulona własną samotnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz