Twoja miłość jest dla
mnie największym darem jaki los mi zesłał w ostatnich miesiącach.
Największym, najpiękniejszym. Nie potrafię powiedzieć, jak bardzo
przeżywam wszystko, to, co się dzieje z Tobą. Martwię się potrójnie,
wiedząc, że cierpisz. Płaczę, gdy czytam Twoje wiadomość, czując Twój
ból… Nie chcę by już tak było, chcę byś był tutaj, byś znalazł w końcu
to, czego potrzebujesz: ciepła, miłości, docenienia. Zwykłego ludzkiego
odruchu, czucia. Będziesz silniejszy. Będziesz mógł powiedzieć sobie, że
pomimo tych wszystkich przeciwności Ci się udało, pokonałeś każdą
przeszkodę i jesteś szczęśliwy. Sam dla siebie. Po prostu.
Irytacja we wzbiera, jak budzący się do
życia po zimie kwiat. Zatruwała mnie, aż w końcu z ust padły słowa, jad
wyciekał z kącików oczu i sączył się przez pory skóry. Jak można być aż
tak nie odpowiedzialnym? Jak można być na czyimś utrzymaniu, pomimo
tego, że ta druga osoba sama ma niewiele? Julian, kiedy Ty się wreszcie
naprawdę ogarniesz, mój drogi? Przeżyj to życie tak jak tego najbardziej
pragniesz, godnie. Tego chcesz przecież?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz