wtorek, 20 października 2015

LA RÉNOVATION

LE ZÉPHYR
 
Robię porządki. Porządki gruntowne. Piorę dziurawe skarpetki, wyrzucam zeschłe kwiaty i resztki z wczorajszej kolacji. Ścieram kurze i gardło śpiewając, że „śniłam, że mam wielki biust”. Zapominam o świecie, krążę wokół rzeczy, które tak dobrze znam. W obcym mieszkaniu, nie na własność, znajduję swój dom. Całuję kształty, świeże słowa jak pocałunki. Wpuszczam światło wraz z jesiennym powietrzem w moje serce. Uszczelka pęka, przecieka. Mam ochotę nauczyć się nowych słów, języków, nowych znaczeń. Pozwalam papierosom wypalić się samym. Kołyszę się w rytmie piosenek, o których zapomniałam. Jakbym zapomniałam o całym swoim życiu. Jakbym przebudziła się z bardzo długiego snu. Piosenki, obrazy, słowa są czymś więcej niż piosenkami, obrazami czy słowami. Tyle wspomnień gromadzą… Światłoczułe na każde drgnienie duszy.
 LE ZÉPHYR
Pamiętam śnieg i cichy śpiew Scarlett, którym uwodziła i budziła moje serce do życia. Pamiętam Twoje tęskne słowa, pamiętam, jak cicho przedzierałeś się do mojego wnętrza, jak sprytnie łaskotałeś i karmiłeś moje serce. Jak potrafiłeś rozśmieszyć i zrozumieć. Nadal to robisz, od dwóch lat nieustannie… I nic się nie zmieniło, nadal jesteśmy tacy sami, tacy zakochani, tacy poranieni.
Jestem słowem i gestem, jestem mgłą i obrazem. Jestem dźwiękiem delikatnie odbijającym się od ścian, gdy krzyczę. Krzyczę w środku i, choć mój strach jest dziś mniejszy, wiem, że kiedyś znowu wróci. Obudzi mnie kolejny koszmar.
Zgubiłam sens. Próbuję go odnaleźć. Złapać, przytulić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz